Park zdrojowy w Głuchołazach, czyli jak skorzystać z prysznica nie korzystając z prysznica
W części zdrojowej w Głuchołazach znajduje się park leśny, a właściwie nawet dwa parki położone tuż obok siebie.
No dobra, przyznaję, tytuł wpisu jest trochę clickbaitowy. Tak na prawdę chodzi o korzystanie z tego, co promował Priessnitz a nie o branie prysznica, ale różnica nie jest taka duża.
W 1799 roku nieopodal Jesenika urodził się Vincent Priessnitz.[1]Instytut Priessnitza Jeśli nazwisko brzmi dziwnie znajomo, to nie bez powodu. Był on propagatorem wodolecznictwa. Można powiedzieć, że to on stworzył uzdrowisko w swojej rodzinnej miejscowości. Jego wynalazki na tyle dobrze się przyjęły, że dziś w Polsce w niemal każdym domu znajduje się zawdzięczający mu swoją nazwę prysznic. Choć on sam prawdopodobnie nie działał w Głuchołazach, to jego metody dość szybko przyjęły się w tym mieście. Nic dziwnego – w końcu do Jesenika jest stąd zaledwie 18km. Jednym z takich miejsc, gdzie do dziś można skorzystać z dobrodziejstwa zimnej wody ze strumienia górskiego jest właśnie park w Głuchołazach.
Przed 1997 rokiem park ten był nieco zaniedbany. Choć był odwiedzany przez mieszkańców miasta, nie wyglądał tak atrakcyjnie, jak dzisiaj. Po intensywnych deszczach spora ilość wody spływającej ze stoków górskich zebrała się najpierw na terenie położonego nieopodal parku, w górę strumienia, basenu kąpielowego. Zwykle nadmiar wody bez problemu spływał tymże strumieniem, tym razem nie było to możliwe. Wkrótce pagórek dzielący kąpielisko i park zdrojowy został przerwany i fala wody praktycznie zmyła cały park.
Wbrew pozorom ostatecznie okazało się to dobre dla samego parku. Miasto dostało spore dofinansowanie z ministerstwa, które pozwoliły odrestaurować park. Zbudowano kilka ścieżek i altan, a przede wszystkim na strumyku i przy nim postawiono urządzenia do wodolecznictwa. Dziś można tu zamoczyć nogi w wodzie lodowato zimnej nawet latem (osoby słabsze mogą oprzeć trzymać się barierek), a w donicach obok można także zamoczyć ręce. Zabiegi takie pomagają na bóle stawów, ich nadwyrężenia czy skręcenia.
Sam park nadal jest zadbany. Można z niego korzystać nawet mając z wózkiem dziecięcym czy inwalidzkim, a gdy dopadnie nas zmęczenie, odpocząć w altanie lub na jednej z licznych ławeczek. Tuż przy parku znajduje się także hotel, a niewiele dalej także fontanna, a przy niej kilka kawiarni.
Basen kąpielowy zniszczony w czasie powodzi w 1997 roku, podobnie jak hotel zamknięty tuż po powodzi, nie doczekały się remontu do dziś. Wprawdzie jego remont zaczynano lub zapowiadano kilkukrotnie i niewątpliwie kilka osób na tych remontach zarobiło, to jednak dziś jest on ogrodzony płotem i stanowi ostoję dla wielu gatunków ptaków, a nawet nietoperzy.
Idąc jednak w górę wzdłuż płotu trafimy do niedawno wyremontowanej muszli koncertowej. Jest to zadaszona scena, przed którą ustawionych jest wiele ławek. Znajdziemy tu także kolorowo podświetloną fontannę a nawet toalety. Latem zaś w niemal każdy weekend odbywają się tu koncerty. Możemy teraz obejść dookoła ten teren przez las bądź przejść pomiędzy fontanną a budynkiem gospodarczym, by wygodną ścieżką dojść do drugiej części parku zdrojowego.
Została ona zbudowana w ubiegłym roku. Znajdziemy tu znów kilka altan, sporo ławeczek oraz siłownię i plac zabaw na wolnym powietrzu. Świetnie wykorzystano także ukształtowanie terenu budując kilka mostków oraz taras pozwalający spojrzeć na na okolicę wysokości kilku metrów. Park kończy się stawem, po którym dawniej pływały łabędzie i kaczki, a nawet niewielka łódka, na którą można było wejść z wysepki na środku stawu.
Niestety remont stawu pozbawił dojścia do niego liczne wcześniej żaby, ropuchy i kumaki, które rokrocznie składały w nim swój skrzek. Jak można było przeczytać w lokalnej prasie, miasto zapytane o remont tłumaczyło się, że konsultowało go z “herpatologiem”. To pewnie tylko przejęzyczenie, jednak może wyjaśniać, dlaczego tak to wygląda. Gdyby coś więcej do powiedzenia miał tu herpetologa, czyli specjalistą od płazów i gadów, murek okalający staw był by niższy i zwierzęta mogły by do wody się łatwiej dostać. Być może jednak faktycznie konsultantem był tu her patolog, czyli jakiś specjalista od anomalii medycznych z Niemiec, a może chodziło o hepatologa, czyli specjalistę od wątroby? W obu przypadkach mógł on nie wiedzieć, że żaby, wbrew pozorom, wcale tak wysoko nie skaczą.
Mając jeszcze chwilę wolnego czasu warto stąd udać się w górę w stronę pobliskiego szpitala. Znajduje się tu bowiem tężnia solankowa, gdzie można pooddychać wilgotnym, słonym powietrzem, co wpływa to pozytywnie na drogi oddechowe. Sama wieża tężni stanowi także ciekawy punkt widokowy. Nie zobaczymy stąd w prawdzie całych gór, gdyż w pobliżu wieży rośnie kilka drzew wyższych od niej, jednak spora część góry mimo to jest widoczna. A że góry są tu pokryte lasem mieszanym, już wkrótce, gdy na jesień liście zmieniają kolory, widok będzie niesamowity.
Przypisy
↑1 | Instytut Priessnitza |
---|
Jeśli masz jakieś uwagi odnośnie tego tekstu lub po prostu ci się on podoba, zostaw komentarz. Chętnie dowiemy się, co inni o tym myślą oraz co możemy poprawić w przyszłości.
Niestety ze względu na ilość spamu wpisywanego w przez różne boty komentarze są moderowane.
Zapraszamy także do polubienia nas w serwisie Facebook, dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi wpisami.