Arboretum w Lipnie
Niedaleko Niemodlina w Lipnie znajduje się najstarsze w Polsce Arboretum oraz park leśny, założone w 1782 roku przez ówczesnego właściciela dóbr Niemodlińskich.
Jan Nepomucen II Karol Józef Wincenty Franciszek Walenty Michał hrabia z rodu Praschma, bo takie było jego pełne imię i nazwisko wraz z tytułem, nakazał utworzyć w tym miejscy park w stylu angielskim. Dwa najstarsze posadzone tu drzewa to jałowce wirgilijskie, które obecnie są jednym z najstarszych (a być może najstarszymi) przedstawicielami swojego gatunku w Polsce. Jeszcze w 1952 roku rosło tu 135 gatunków drzew i krzewów, później jednak część z nich wywieziono do parków w całej Polsce, zaś samo arboretum zaczęło podupadać, przez co w 1977 roku było tu już tylko 95 gatunków.
Sam park dendrologiczny ogrodzony jest płotem, dzięki czemu dzikie zwierzęta nie niszczą go. Wstęp do parku jest darmowy przez cały rok. Po przejściu przez mało widoczne na pierwszy rzut oka drzwi wyglądające, jak w amerykańskim saloonie wchodzimy do zadbanego parku. Ścieżki wysypane są żwirkiem, zaś wiele roślin opisanych jest odpowiednimi tabliczkami. Są tutaj także ławeczki, więc jeśli chcemy się na dłużej zatrzymać i podziwiać florę lub gdy siły nie pozwalają na długie spacery, można odpocząć na jednej z nich.
W parku jest bardzo romantycznie przez cały rok, jednak najpiękniej jest tutaj wiosną, kiedy kwiaty rododendronów, różaneczników, azalii, tulipanowców i innych roślin kwitną. Pięknie jest także jesienią, kiedy drzewa zmieniają kolor.
W głębi parku zbudowano także mierzącą około 2,5m wysokości wieżę widokową. Stojąc na niej widzimy głównie szuwary, a za nimi staw, po którym pływają liczne kaczki, łabędzie, a na jego brzegach i wypłyceniach możemy także często zobaczyć czaplę. W pobliżu stawu czasami pojawia się także m.in. bielik czy bocian czarny. Niestety widok jest mocno ograniczony – wieża nie jest wysoka, zaś widok na staw w dużej mierze zasłaniają rosnące tam drzewa.
Obok niewielkiego arboretum znajduje się park z kilkoma wyznaczonymi ścieżkami, którymi można dojść do wszystkich ciekawszych miejsc. Warto przyjrzeć się mapie przy wejściu do parku i zaplanować dokładniej ścieżkę, gdyż później już map nie ma. Ścieżek nie ma dużo i bez większego problemu można w jeden dzień obejść wszystkie nawet robiąc sobie częste postoje.
My udaliśmy się w pierwszej kolejności zobaczyć staw Hubertus. Niestety staw był osuszony, a sądząc po roślinności rosnącej na jego dnie, stało się to nie w tym roku. Wróciliśmy więc na ścieżkę, przy której znajduje się głaz narzutowy. Został on tutaj pozostawiony przez cofający się lodowiec plejstoceński, które ustępując z tych okolic około 150-250 tys. lat temu często pozostawiał właśnie głazy przyniesione z innych miejsc.
Po chwili znów zeszliśmy z głównej drogi obejrzeć Kapliczkę Pustelnika. Według legendy została ona zbudowana przez francuskich imigrantów, którzy znaleźli w tej okolicy schronienie w XVIII wieku. Odbudowano ją ze zgliszczy w 1957 roku, zaś w 1997 postawiono przed nią ławeczki.
Planowaliśmy stąd wrócić na główną drogę, jednak zachęceni drogowskazem udaliśmy się do źródła Fryderyka nazwanego tak na cześć Fryderyka I, najstarszego syna Jana Nepomucena i zarazem trzeciego dziecka założyciela tego parku. Źródełko jest zadaszone w formie podobnej do studni.
Spacerując po ścieżkach trzeba uważnie patrzeć pod nogi. W wielu miejscach w ostatniej chwili czmychały nam spod butów żaby zielone, ropuchy szare, jaszczurki żyworódki, a nawet małe zaskrońce. W krzakach i na drzewach zaś swoją obecność zaznaczały liczne ptaki.
Mniej więcej na środku parku znajduje się uroczysko Piekiełko. Jest to pozostałość po urządzeniach parkowych z czasów Jana Nepomucena Karola Praschmy. Zbudował on tu kilka kanałów i wysp, po których można było pływać gondolami lub spacerować. Niestety obecnie samo uroczysko jest trudno dostępne, zaś kanały wyschnięte, choć jeszcze kilka lat temu były one widoczne. Być może to wina suszy, która ostatnio panuje, a może spuszczono z nich wodę celowo.
W północno-wschodniej części parku znajduje się brama z cegły, która stanowiła jedno z pięciu wejść do parku. Od końcówki XIX wieku w sezonie letnim w niedziele i święta teren ten był dostępny dla wszystkich mieszkańców z okolicy oraz licznych odwiedzających to miejsce turystów.
Będąc tu warto także poświęcić jeszcze chwilę i przejść się od strony drogi w kierunku Niemodlina zobaczyć staw Zofia oraz drugi, leżący po przeciwnej stronie jezdni. Stąd jest znacznie lepszy widok na to, co dzieje się na wodze. Na stawie widzieliśmy kilkadziesiąt (!) czapli białych i siwych, łabędzie, kaczki oraz perkozka.
Jeśli odwiedzasz to miejsce latem, po zakończeniu spaceru można jeszcze podjechać (lub nawet pójść) na pobliski basen położony tuż obok parku leśnego na granicy Niemodlinem.
Polecamy odwiedzanie parku wszystkim niezależnie od kondycji i wieku. Szczególnie wiosną, gdy w Arboretum kwitną liczne kwiaty, ale i przez całą resztę roku.
Jeśli masz jakieś uwagi odnośnie tego tekstu lub po prostu ci się on podoba, zostaw komentarz. Chętnie dowiemy się, co inni o tym myślą oraz co możemy poprawić w przyszłości.
Niestety ze względu na ilość spamu wpisywanego w przez różne boty komentarze są moderowane.
Zapraszamy także do polubienia nas w serwisie Facebook, dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi wpisami.