Szumirad – rezerwaty Smolnik i Kamieniec
Gdzieś polas? Anom, w las polas 😉
Pół godziny jazdy samochodem od Opola, przy drodze do Olesna, znajduje się wieś Szumirad. W XVIII wieku powstał w tej okolicy okręg przemysłowy, zaś teraz w jej pobliżu znajdują się dwa rezerwaty przyrody i sporo lasu. To właśnie w Szumiradzie zaczęliśmy tym razem swoją wycieczkę.
Obecnie wieś składa się z kilkudziesięciu domów, z których część jest opuszczona lub w złym stanie. Nas jednak bardziej zainteresował znajdujący się tu florystyczny rezerwat przyrody Smolnik[1]smolarnia (w lokalnej gwarze smolnik) – zakład, w którym pozyskiwano z resztek drewna smołę, terpentynę czy alkohol metylowy. W okolicy było ich kiedyś kilka i to im swoją nazwę zawdzięcza rezerwat. Powołano go, jak nie trudno się domyślić z jego pełnej nazwy, przede wszystkim w celu ochrony tutejszych roślin. A jest co chronić. Jak podaje tablica informacyjna, w rezerwacie stwierdzono ponad 300 gatunków roślin naczyniowych, w tym 16 objętych ochroną[2]Rezerwat Smolnik w Wikipedii, w tym m.in. kotewka orzech wodny czy rosiczka okrągłolistna. Warto także usiąść przy brzegu stawu, który stanowi znaczną część powierzchni rezerwatu i poobserwować ptaki czy ważki, których jest tu mnóstwo. Podobno można tu także spotkać bobry, turkawki, zimorodki czy wydry, ale my tyle szczęścia nie mieliśmy.
Siedzenie jest przyjemne, ale nadal słychać tu szum aut, a to nie to, co najbardziej nas interesuje, dlatego postanowiliśmy iść dalej, do lasu, w kierunki Kamienieńca. To tutaj powstał w XVIII wieku pierwszy w okolicy piec hutniczy.[3]historia Szumiradu Do miejscowości prowadzi leśna droga, którą dojeżdżają ludzie do kilku ostatnich pozostałych tam domów. Część z nich jest opuszczona i widać, jak przyroda powoli odzyskuje ten teren. Okolice objęte są drugim w okolicy rezerwatem, który swoją nazwę wziął od tej wsi. Objęto nim m.in. torfowisko oraz sporą część doliny rzeki Budkowiczanka płynąca dalej do wspomnianego wcześniej rezerwatu Smolnik.
Stąd poszliśmy następnie drogą ku kolejnej osadzie – Chałupy. Nazwa pasuje idealnie – budynki były trzy, w tym dwie chałupy. Ogrodzone drewnianym płotem, nieco niedoinwestowane, choć zadbane. Tu również podobno kiedyś był piec hutniczy, jednak nie znaleźliśmy po nim ani śladu. Niestety nie znalazłem żadnej mapy okolicy, na której były by zaznaczone ścieżki, posiłkowaliśmy się więc zdjęciami satelitarnymi z Google maps próbując znaleźć dalszą drogę. Nie chcieliśmy chodzić zbyt długo, ale też nie chcieliśmy wracać tą samą drogą, więc postanowiliśmy przejść do równoległej drogi idącej za torami. Ścieżka była dużo rzadziej uczęszczana, niż dotychczasowa droga, ale bez problemu można było nią przejść. Przy okazji mogliśmy zatrzymać się i pooglądać mrówki pracujące ciężko znoszące materiały na rozbudowę mrowiska i jedzenie.
Pozwoliliśmy sobie przejść przez tory kolejowe w miejscu, które do tego nie było przeznaczone. Sądząc jednak po drzewach rosnących na środku torowiska, żaden pociąg nie jechał tędy od dawna, więc odważyliśmy się. Po przejściu torów ścieżka znów była wygodna. W tej części las wygląda bardziej gospodarczo – drzewa są głównie iglaste (choć to pewnie przede wszystkim zasługa piaszczystej gleby) z niewielką ilością młodych siewek, oczyszczony z większych konarów czy uschniętych drzew. Jeszcze jedną ciekawostką był niemal zupełnie rudy kolor runa.
Spokój w okolicy jest niebywały. Szliśmy w wakacyjną sobotę, przy dobrej pogodzie, a więc w warunkach idealnych do spacerów. A tymczasem od opuszczenia Szumiradu spotkaliśmy tylko jedną osobę w samym Kamieńcu, przez całą resztę drogi ani jednego dwunożnego stworzenia. Tylko cisza, szum lasu, klekot sosen obijających się na wietrze i śpiew ptaków. Ciszę i spokój na chwilę zakłóciły nam dopiero trzy jelenia, które najwyraźniej spłoszyliśmy niechcący. Wybiegły spomiędzy drzew, przebiegły nam drogę i zniknęły się w lesie.
Na skraju sosnowej części lasu i w okolicy stacjonującej tu jednostki wojskowej natknęliśmy się na eleganckiego chrząszcza. Miał smukłe brązowe ciało i czułki tak długie, że przekraczały połowę długości jego ciała. Długie czułki są cechą charakterystyczną dla całej rodziny kózkowatych, do której należy spotkany chrząszcz. Jego nazwa: wykarczak sosnowiec (Arhopalus rusticus) nie pozostawia wątpliwości, że w lasach gospodarczych jest postrzegany jako szkodnik.
Wkrótce znów dotarliśmy do Kamieńca i do Szumiradu wróciliśmy tą samą drogą, którą z niego przyszliśmy. Dopiero tutaj zobaczyliśmy, że część naszej trasy pokrywa się z czerwonym szlakiem. Jest to „Szlak budownictwa drewnianego” wiodący od Kluczborka przez Olesno i liczący sobie 56,2 km. Trzeba jednak przyznać, że znakowania szlaku nie były (przynajmniej w tej okolicy) odnawiane od dawna.
Przed powrotem do Opola, mając jeszcze trochę czasu, warto odpocząć odwiedzając ponownie rezerwat Smolnik.
Staw jest ostoją Kotewki orzecha wodnego (Trapa natans), która lubi stawy lub cieki o wolnym przepływie i dużym nasłonecznieniu. Owoce tej rośliny są osłonięte łupą, a kształtem przypominają kotwiczkę, stąd nazwa. Kolcami łupiny można się boleśnie zranić, co chętnie wykorzystywano w przeszłości używając tych łupin jako elementów pułapek na wroga. Owoce są jadalne i bardzo odżywcze. Oprócz skrobi zawierają sporo białka i makroelementów. Aby spróbować orzecha wodnego nie należy rzucać się do stawu, ponieważ kotewka orzech wodny jest w Polsce rośliną chronioną. Nie naruszając rezerwatu, można łatwo kupić rozety w niektórych sklepach ogrodniczych, także wysyłkowo lub na giełdach ogrodniczych i uprawiać w przydomowym oczku wodnym.
Kotewce chętnie towarzyszy grążel żółty (Nuphar lutea), który w czasie naszego spaceru porastał znaczną część stawu. W okresie jego kwitnienia lustro wody mieni się zielenią i żółcią, kolorami iście letnimi.
W nasłonecznionych okolicach stawu przy drodze albo na kamieniu, można zobaczyć wygrzewającą się jaszczurkę żyworodną (Zootoca vivipara). Łatwo ja odróżnić; ma kilkanaście centymetrów, jasnobrązowe ubarwienie i ciemniejsze smugi – jedną grzbietową i dwie grubsze boczne, ciągnące się wzdłuż ciała. Wystraszona żyworódka może szukać schronienia w stawie. Bardzo dobrze pływa, a nawet nurkuje. Inną strategią obronną jaszczurek jest autotomia, czyli odrzucenie ogona. Choć o zjawisku słyszał prawie każdy, warto nadmienić, że utrata ogona nie jest dla zwierzęcia obojętna. Ogon jest elementem jej urody, stanowi atraktant dla płci przeciwnej. Jest w nim tez gromadzony tłuszcz. Utrata ogona, choć ratuje z opresji może obniżyć atrakcyjność, a więc szanse rozrodcze, a także szanse na przeżycie zimy. Ogon, który odrasta bywa zdeformowany i nie zawsze ma pierwotne rozmiary. Ciekawe wnioski na temat źródeł autotomii wysnuł zespół badawczy pod kierownictwem ekologów z Uniwersytetu w Michigan. Stwierdzili oni, że taka obrona prawdopodobnie wyewoluowała w odpowiedzi na ataki żmij i jest formą ochrony przed śmiercią w wyniku zatrucia jadem.
Musimy przyznać, ze nie spodziewaliśmy się takiego spokoju na trasie. Wybraliśmy się tutaj licząc na większy spokój, niż w innych miejscach, ale rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania. Na pewno wrócimy jeszcze w te okolice. Może trochę więcej czasu spędzimy w pobliżu rezerwatów, spróbujemy znaleźć drogi wokół nich by poobserwować lepiej przyrodę tu chronioną. Polecamy te okolice wszystkim, którzy cenią sobie ciszę i spokój podczas obcowania z naturą.
Przypisy
↑1 | smolarnia (w lokalnej gwarze smolnik) – zakład, w którym pozyskiwano z resztek drewna smołę, terpentynę czy alkohol metylowy. W okolicy było ich kiedyś kilka i to im swoją nazwę zawdzięcza rezerwat |
---|---|
↑2 | Rezerwat Smolnik w Wikipedii |
↑3 | historia Szumiradu |
Jeśli masz jakieś uwagi odnośnie tego tekstu lub po prostu ci się on podoba, zostaw komentarz. Chętnie dowiemy się, co inni o tym myślą oraz co możemy poprawić w przyszłości.
Niestety ze względu na ilość spamu wpisywanego w przez różne boty komentarze są moderowane.
Zapraszamy także do polubienia nas w serwisie Facebook, dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi wpisami.