Z Maliny na Malinkę przez Groszowice
Pod koniec października, jak co sobotę, jeśli tylko pogoda pozwala, chcieliśmy wybrać się na spacer. Postanowiliśmy zacząć na Opolskiej Malinie dołączając do organizowanego przez Opolskie Towarzystwo Przyrodnicze spaceru ornitologicznego, by później pójść przejść przez sporą część Opola wracając do domu.
Na miejsce przyjechaliśmy autobusem linii 14 wysiadając na Malinie. Stąd pomiędzy domkami przeszliśmy na drogę polną w kierunku pobliskich stawów. Na polu stacjonowało spore stado złożone z gawronów i kawek. O tej porze roku ptaki te często zbierają się w spore stada. To może nie było największe, ale i tak liczyło co najmniej sto osobników.
Choć tutejsze stawy najbardziej znane są jako jedno z kąpielisk, warto pamiętać, że są one także miejscem życia dla wielu zwierząt. Co roku gniazdują tutaj na przykład łabędzie nieme. Żywią się one głównie trawami i innymi roślinami wodnymi, ale chętnie także uzupełniają dietę ślimakami, małżami oraz larwami owadów. Ponieważ często zostają w Polsce na zimę, są to jedne z częściej dokarmianych ptaków, jednak pamiętajmy, że karmienie ich chlebem, szczególnie w przypadku młodych osobników, może wyrządzić im sporo krzywdy i jest najczęstszym problemem choroby zwanej anielskim skrzydłem[1]Anielskie skrzydło – choroba spowodowana nieprawidłową dietą ptaków, np. dokarmianiem chlebem.
W pewnym momencie z pobliskich trzcin wyleciał samiec bażanta. Do środkowej europy zostały one sprowadzone z Chin jeszcze w średniowieczu i do dziś są hodowane i wypuszczane, by móc później na nie polować. Wiele osobników jednak przeżywa polowania, a że świetnie sobie radzą w naszym klimacie, są dość liczne.
Choć spacer ornitologiczny jeszcze trwał, postanowiliśmy rozdzielić się i pójść w inną stronę. Mieliśmy sporo do przejścia, a byliśmy lekko przeziębieni i nie chcieliśmy, żeby nasz spacer trwał zbyt długo. Dlatego po minięciu stawów skręciliśmy w lewo, by pomiędzy polami dojść do kamionki Groszowice.
Koniec października to okres, kiedy drzewa nabierają niezwykłych kolorów. Zieleń nadal jeszcze występuje, ale oprócz niej pojawia się cała gama kolorów od żółtego, przez pomarańczowy, czerwony aż po brązowy.
Po chwili dotarliśmy do kolejnego stawu. Jest to jedno z wielu w tym miejscu wyrobisk. Liczyliśmy, że znajdziemy tu więcej ptaków wodnych, a przynajmniej że będzie tu więcej drzew. Niestety część terenu jest zamknięta, a reszta stanowi wysypisko gruzu.
Dalej droga prowadzi między polami w kierunku torów kolejowych. Jeśli ktoś chce skrócić trasę, można tu przejść przez tory by po chwili znaleźć się w Groszowicach, skąd można wrócić autobusem w inne rejony miasta. My jednak poszliśmy dalej wzdłuż torów w kierunki kamionki Groszowice.
Po chwili dochodzimy do wspomnianej kamionki. Po drugiej stronie drogi, tuż obok torów i stacji kolejowej mijamy dawną wieżę ciśnień. Dziś już parowozy nie jeżdżą, a kolej korzysta z wody z wodociągów, toteż wieża jest już od dawna nieużywana i zardzewiała. Ktoś jednak odważył się wejść na nią, by wyznać miłość w ten sposób. Sam jednak nie odważył bym się tam wejść – widząc stan konstrukcji nie wiadomo, czy drabinka lub inny element konstrukcji nie urwie się pod nogami, a upadek z tej wysokości może się źle skończyć.
Odpoczywając nad kamionką mogliśmy z bliska przyjrzeć się jednej z ostatnich w tym roku ważek. Dorosłe osobniki na pewno nie przetrwają mrozów, jednak ich larwy, zależnie od gatunku, mogą w wodzie żyć nawet kilka lat czekając na odpowiedni moment, by wyjść na powierzchnię i przeobrazić się w postać dorosłą. Sfotografowana przeze mnie ważka najwyraźniej była mną równie zainteresowana, co ja ją – stała (bo ważki nie potrafią chodzić) i przekręcała główkę to w jedną, to w drugą stronę obserwując mnie i mój aparat.
Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Nowej Wsi Królewskiej. Tu znajduje się użytek ekologiczny oraz ścieżka przyrodnicza zaczynająca się obok Stawu Za Kościołem. Użytek ten obejmuje głównie łąkę, ale także fragment porośnięty drzewami i krzewami. Jeśli ktoś będzie miał szczęście, na tych torfowiskach można zobaczyć m.in. rzekotkę drzewną, ropuchę szarą i zieloną i wiele innych zwierząt.
Tu początkowo planowaliśmy zakończyć nasz spacer i udać się na najbliższy przystanek MZK, jednak pogoda zachęcała do spaceru. Ruszyliśmy więc dalej, wzdłuż torów, a potem nad nimi ulicą Mikołaja Reja aż do ulicy Kowalczyków (dawniej Obrońców Stalingradu), a później obok stadionu żużlowego i Głogowską w kierunku Malinki. Jest to jednak miejski fragment drogi, znacznie mniej ciekawy przyrodniczo, więc nie będziemy się na jego temat rozpisywać.
Przypisy
Jeśli masz jakieś uwagi odnośnie tego tekstu lub po prostu ci się on podoba, zostaw komentarz. Chętnie dowiemy się, co inni o tym myślą oraz co możemy poprawić w przyszłości.
Niestety ze względu na ilość spamu wpisywanego w przez różne boty komentarze są moderowane.
Zapraszamy także do polubienia nas w serwisie Facebook, dzięki temu będziesz zawsze na bieżąco z nowymi wpisami.